Opowiem Ci o niczym…

Wiosna 2020



*To było jak porażenie prądem.
Od tego czasu normalnie żyć nie mogę.
Zastanawia mnie ile to jeszcze potrwa
i od deszczu będę mokra.
A tym deszczem są lecące z oczu łzy na każdą o Tobie myśl.
Nie mam żadnego parasola.
Muszę poskładać się od nowa.
Twego widoku chyba zawsze będę się bała…

 

A tak naprawdę czekam żebym mogła Cię znów zobaczyć.
Nogi mi się trzęsą, serce skacze to tu, to tam – jak oszalałe.
Jednak Ty tego wszystkiego nie widzisz.
Albo widzisz…
Widzisz i masz gdzieś.
Masz to gdzieś? Powiedz.
Jeśli tak jest, to ja tylko…

 

Zanim pożegnam się.
Powiedz czy byłam ważna.
Czy nie możesz w nocy spać przez to co Ci powiedziałam
pewnego dnia prosto w twarz.
Jak się dzisiaj masz?
Już się mnie nie pytasz.
Może to nawet lepiej, bo pękłoby Ci serce.
Przysięgam, że to ostatni raz, kiedy tak z miłości oszalałam
i o Twoją uwagę błagałam.


*Nie mogłam zrozumieć,
czemu wybrała tę drogę.
Do dzisiaj zrozumieć nie mogę.
Nie mogłam jej pomóc.
Patrzyłam tylko jak popełnia dzień w dzień
te same błędy.
Co jest z nią nie tak?
Może za dużo problemów ma?
Do kogo należy?
Kogo kocha?
Podążaj za sercem!
Ono wie, czego tak naprawdę chcesz.
Wsłuchaj się w jego rytm i może w końcu
coś zmienisz w życiu swym.
Otwórz oczy.
Wiem, że jesteś zagubiona.
Spróbujmy znaleźć odpowiedź dlaczego.
Nie bądź agresywna,
ja wtedy stanę po Twojej stronie
w walce z całym światem.
Bądź świadoma swoich decyzji.
Kogo dziś odepchniesz?
Może mnie na zawsze przeklniesz.
Nie obchodzi mnie to.
Podążaj za sercem!
Ono wie, czego tak naprawdę chcesz.
Wsłuchaj się w jego rytm i może w końcu
coś zmienisz w życiu swym.
Widzę w jej oczach strach.
W głosie pewności brak.
Ucieka wzrokiem gdzieś gdy ma zobaczyć mnie.
Boi się zmienić życie swe.
Znowu popełnia codziennie te same błędy.


Stojąc sama tu,
lecę tylko w dół.
Myślałam, że będziesz tam,
a jednak nie.
Nie czując już gruntu.
Nie słysząc też niczego.
Idę w ciemno za Tobą.
Czy ktoś mnie kiedyś znajdzie,
jeśli zgubię się przez Ciebie.
I przez tamten cholerny dzień.
Błądzę teraz po pustych ulicach miasta.
Ja chcę,
chcę tylko złapać Cię za rękę
i znaleźć się gdziekolwiek,
ale z Tobą
tylko z Tobą.
Nie mam żadnego planu,
nie mam też oszczędności,
ale przecież to już wiesz.
Nic nie idzie tak jak powinno
i zostawiam tylko bałagan po sobie.
Czy ktoś mnie kiedyś znajdzie?
Jeśli zgubię się przez Ciebie.
I przez tamten cholerny dzień.
Błądzę teraz po pustych ulicach miasta.
Ja chcę,
chcę tylko złapać Cię za rękę
i znaleźć się gdziekolwiek,
ale z Tobą
tylko z Tobą.
Dlaczego jesteśmy tak zmieszani
słowami, które wypowiadamy?
Przez tamten cholerny dzień.
Błądzę teraz po pustych ulicach miasta.
Ja chcę,
chcę tylko złapać Cię za rękę
i znaleźć się gdziekolwiek,
ale z Tobą
tylko z Tobą.


Za dużo już niedopowiedzeń było między nami.
Staram się stać na froncie, ale Ty nie ułatwiasz sprawy.
Czy będzie lepiej czy też gorzej?
Nie myślmy teraz o tym może.
Tylko pędźmy razem przez świat.
Nie zwalniajmy prędkości tej przygody
To początek będzie nowy.
Nie boję się też rozbić.
Zastanawia mnie tylko jedna rzecz.
Czy znajdziemy kiedyś miejsce, które nazwiemy domem?
Cokolwiek teraz czujesz powiedz mi i sięgnijmy w końcu tych u góry gwiazd.
I cokolwiek się zdarzy, wiedz, że będę walczyć.
Bez zbędnych pytań wejdę z butami w życie twe, bo…
Musimy walczyć o to uczucie!
Musimy walczyć o to uczucie!
Musimy walczyć o to uczucie,
bo takie zdarza się tylko w życiu raz.
Teraz każdego dnia już boli mnie kark
od śledzenia Twoich ruchów.
Sygnałów też ostatnio jakoś brak,
A już przestałam się bać ciemności.
Zastanawia mnie tylko jedna rzecz.
Czy znajdziemy kiedyś miejsce, które nazwiemy domem?

Cokolwiek teraz czujesz powiedz mi i sięgnijmy w końcu tych u góry gwiazd.
I cokolwiek się zdarzy, wiedz, że będę walczyć.
Bez zbędnych pytań wejdę z butami w życie twe, bo…
Musimy walczyć o to uczucie!
Musimy walczyć o to uczucie!
Musimy walczyć o to uczucie,
bo takie zdarza się tylko w życiu raz.
Jestem gotowa by biec.
Jestem gotowa do drogi.
Chociaż jest ona pokrętna
i niebezpieczna, ale wiem, że warto.
I cokolwiek się zdarzy, wiedz, że będę ciągle  walczyć.
Bez zbędnych pytań wejdę z butami w życie twe, bo…

 

Musimy walczyć o to uczucie!
Musimy walczyć o to uczucie!
Musimy walczyć o to uczucie,
bo takie zdarza się tylko w życiu raz.
Żeby tylko nie było za późno.


Weź uśmiechy,
weź porady
i schowaj je sobie gdzieś głęboko.
Zapłać rachunki,
zatankuj samochód
i jedź jak najdalej stąd,

 

bo w zasadzie…
Ja chyba nawet Cię nie lubię.

 

Spadaj więc teraz!
Sprawiasz, że chcę krzyczeć moimi spalonymi płucami.
To boli, kiedy tak przychodzisz nocami.
Sprawiasz, że chcę umrzeć, a ostatnio ożyłam i…
Budzę się.
Zastanawiam się, czy ktoś już zajął miejsce me.
Budzę się.
Boję się, że ktoś już zajął miejsce me.
Budzę się.
Nie ma cię, ktoś już zajął miejsce me.
Budzę się.
Nie ma mnie. Ktoś już nowy ma serce twe.
Rozdaj karty.
Zamknij sprawy, które Cię męczą.
Ja już nie chcę dłużej brać udziału w tym.
Może w końcu wygrasz tę walkę z demonami,
chociaż nie wróżę Ci sukcesu, bo w zasadzie…

 

Ja chyba nawet Cię nie lubię.Spadaj więc teraz!
Sprawiasz, że chcę krzyczeć moimi spalonymi płucami.
To boli, kiedy tak przychodzisz nocami.
Sprawiasz, że chcę umrzeć, a ostatnio ożyłam i…
Budzę się.
Zastanawiam się, czy ktoś już zajął miejsce me.
Budzę się.
Boję się, że ktoś już zajął miejsce me.
Budzę się.
Nie ma cię, ktoś już zajął miejsce me.
Budzę się.
Nie ma mnie. Ktoś już nowy ma serce twe.


Jestem pewna czego chcę.
Tak, wiem,
ale Ty czasami wprawiasz mnie w zakłopotanie.
Czemu dzisiaj tutaj jesteśmy Kochanie?
Chyba nigdy mi nie odpowiesz na to pytanie.
Teraz nie jest tak. Jakbym chciała.
Nie ma Cię.
Czy to był pocałunek na pożegnanie?
Tylko nie myśl sobie, że będę żyła jakbym Cię nie znała.
Nie tym razem.
Tylko nie myśl sobie, że pójdę dalej bez problemu
i płaczu.
Nie próbuj wmówić mi co czuję.
Nie próbuj wmówić mi co mam robić.
Tak będzie lepiej.
To takie zabawne jak żadne z nas
nie chciało się niby bać.
Na więcej niestety już chyba nas teraz nie stać.
Szkoda, bo nie zatrzymam Cię przy sobie.
Wymyślam całymi dniami tylko
jak rozkochać Cię mogę.
Teraz nie jest tak. Jakbym chciała.
Nie ma Cię.
Czy to był pocałunek na pożegnanie?
Tylko nie myśl sobie, że będę żyła jakbym Cię nie znała.
Nie tym razem.
Tylko nie myśl sobie, że pójdę dalej bez problemu
i płaczu.
Nie próbuj wmówić mi co czuję.
Nie próbuj wmówić mi co mam robić.
Tak będzie lepiej.
Te oczy ciągle prześladują mnie.
Nie mogę uciec przed nimi.
Wszystko zmieniło się w jednej chwili.
Tylko nie myśl sobie, że będę żyła jakbym Cię nie znała.
Nie tym razem.
Tylko nie myśl sobie, że pójdę dalej bez problemu
i płaczu.
Nie próbuj wmówić mi co czuję.
Nie próbuj wmówić mi co mam robić.
Tak będzie lepiej.


Jesień 2019

Przysięgam na Boga.

To ostatni raz.

Tak dzień po dniu wykańczasz mnie.

Gdy znów spotkamy się splunę Ci prosto w twarz!

W Twoich oczach już nie widzę prawdy.

Czy się w ogóle znamy?

Zadaję sobie to pytanie.

Nim to wszystko stało się.

Nie czułam się wcale źle.

Patrząc na Ciebie brzydzę się samej siebie,

bo zaczynam brzmieć tak samo jak Ty.

Głęboki oddech wezmę nim odwrócę się.

Przestałam już czuć cokolwiek.

Mogę odejść.

Jesteś trucizną.

Ukrywasz to co naprawdę czujesz.

Przestać nie możesz, bo strach przeniknął

w Twoje serce.

To nie jest fair, że tak każdym bawisz się.

Ja tylko krzyczę „Proszę zostaw mnie!”

Coś Ty zrobiła?!

Swoimi intrygami sprowadzasz na samo dno.

Tak właśnie lubisz.

Na mnie tym razem nie licz.

Wycofuję się!

Zostaniesz sama, tańcząc tylko z wiatrem swoich

niepewności.

Nikt nie będzie chciał brać udziału w tej tragedii.

Patrząc na Ciebie brzydzę się samej siebie,

bo zaczynam brzmieć tak samo jak Ty.

Głęboki oddech wezmę nim odwrócę się.

Przestałam już czuć cokolwiek.

Mogę odejść.

Jesteś trucizną.


Po za mną.
Po za umysłem.
Po za czasem. Musimy zdecydować.
Czy wciąż biec, czy się chować
przez resztę naszego życia.
Możemy lecieć albo zostać.
Możemy zawieść albo zgubić
przez błędu mojego planu,
bo uparcie tego chcę.

Tylko chwilę mamy na decyzję.
Tylko chwila dzieli nas od świtu.
Tylko chwila na oczyszczenie umysłu.
Tylko chwila na czynienie dobra.
Tylko chwila na wyszeptanie Twojego imienia.
Tylko chwila na ukrycie wstydu.
Tylko chwila na przeżycie tylu uczuć.
Tylko chwila na odnalezienie dobrej drogi.

Mogę powiedzieć głośno czego chcę.
Nie wstydzę się pokazać Cię.
Nikt inny nie przeżyje przecież
naszych żyć.
Możemy lecieć albo zostać.
Możemy zawieść albo zgubić
przez błędu mojego planu,
bo uparcie tego chcę.

Tylko chwilę mamy na decyzję.
Tylko chwila dzieli nas od świtu.
Tylko chwila na oczyszczenie umysłu.
Tylko chwila na czynienie dobra.
Tylko chwila na wyszeptanie Twojego imienia.
Tylko chwila na ukrycie wstydu.
Tylko chwila na przeżycie tylu uczuć.
Tylko chwila na odnalezienie dobrej drogi.


To ja spadam.
Spadam.
A Ty…
A Ty nie złapiesz mnie.
Stoisz za daleko.
Dystans w oczach Twych sprawia,
że ciągle chcę spadać.

To ja w tym kącie.
To ja w tej dziurze.
Tracę swą świadomość.
Staram się mieć Ciebie na oku
i nawet nie wiesz jak bardzo
zaangażowałam się w Ciebie.
Chyba za bardzo.
Myślałam, że mnie lubisz.
Myślałam, że chcesz się śmiać.
To wszystko chyba grą było.

Z każdym Twoim szeptem.
Z każdą też godziną ja wybieram
swoją karę, mając Ciebie cały
czas na oku.
Otwieram każdą ze starych ran.
Nie wiedzieć czemu wciąż w głowie
Ciebie mam, a sprawiasz ból.

Ostatni raz.
Ostatni raz uderzasz mnie w twarz.
Ostatni raz obiecuję, ze upadam
na kolana.

A co jeśli teraz ja uderzę?
Upadniesz na kolana?
Nie wstaniesz?

Myślałam, że mnie lubisz.
Myślałam, że chcesz się śmiać.
Myślę, że straciłam swoją świadomość.

Byłam tylko snem?
Czy to był snem?

To ja w tym kącie.
To ja w tej dziurze.
Tracę swą świadomość.
Staram się mieć Ciebie na oku
i nawet nie wiesz jak bardzo
zaangażowałam się w Ciebie.


Czy znasz imię dziewczyny, która zawsze stoi w tłumie?
Ona dobrze wie, że wasze spojrzenia nigdy nie spotkają się.
W jej scenariuszach i w każdym śnie grasz zawsze główną rolę.
Nie wiesz o jej istnieniu, a ona straciła dla Ciebie już dawno głowę.

Chodź nakarm ją.
Spragniona uśmiechu Twego tańczy jeszcze na krawędzi uczuć swych.
Dołącz do niej, bo jej życie bez Ciebie jest niczym innym niż karnawałem
samotności.

To wszystko gra.
Zasad nie zna, więc co chwilę przegrywa.
To nie jest fair, bo wszystko co miała postawiła na Ciebie.
Ze łzami w oczach obmyśla nowy plan, siedząc ciągle po nocach.
Na więcej już ją nie stać i ma tylko nadzieję, że kartami się z nią zamienię.

Chodź nakarm ją.
Spragniona uśmiechu Twego tańczy jeszcze na krawędzi uczuć swych.
Dołącz do niej, bo jej życie bez Ciebie jest niczym innym niż karnawałem
samotności.

Nie odchodź od niej.
Kiedy cały jej świat płonie.
Nie odchodź od niej,
bo bez Ciebie spłonie.


Nie mogę w nocy spać.
Martwię się o następny dzień.
Zastanawiam się czy znowu w tych samych miejscach
spotkamy się.
Nastaje nowy dzień.
Słońce przez okna leniwie dosięga mnie.
Na ulicy pustka.
To jest dobry moment by do roboty ruszyć się.

I nagle przez przypadek spotykamy się.
Choć żadne z nas nie chce, nie chce się przecież znać.
To takie zabawne, że spotykamy się.
Choć żadne z nas nie chce, nie chce się wcale znać.

Od znajomych wiem, że nowym samochodem po mieście wozisz się.
Przechodząc przez ulicę – w lewo, w prawo – nie rozglądam się.
Mam nowy plan.
Usunę Cię gdzie się tylko da – facebook, instagram – tam już nigdy
nie pojawi mi się Twoja twarz.

I nagle przez przypadek spotykamy się.
Choć żadne z nas nie chce, nie chce się przecież znać.
To takie zabawne, że spotykamy się.
Choć żadne z nas nie chce, nie chce się wcale znać.

Każdego dnia modlę się by nie spotykać Cię.
Każdego dnia spotykam Cię, choć modlę się.
Każdego dnia modlę się by nie spotykać Cię.
Każdego dnia spotykam Cię choć modlę się.

I nagle przez przypadek spotykamy się.
Choć żadne z nas nie chce, nie chce się przecież znać.
To takie zabawne, że spotykamy się.
Choć żadne z nas nie chce, nie chce się wcale znać.


Wstrzymuje oddech.
Liczę do dziesięciu zanim coś Ci powiem.
Złapię Twoje łzy i schowam głęboko do dżinsowej kieszeni.

I wiesz co?
Nie bój się tych zmian.
W ręce wiatr złap, a ja zaśpiewam:

Kiedy będziesz stać pośrodku ulicy ciemną nocą.
Poznasz kogoś kto pokocha Cię na zawsze.
W myślach codziennie tworzysz scenariusze,
które potem spisuję i śpiewam o nich dla Ciebie.
Trzymamy się razem, ale zawsze jestem gdzieś krok z tyłu.

I wiesz co?
Boję się tych zmian,
bo nie wiem czy Cię poznam.

Stojąc pośrodku ulicy w ciemną noc,
poznajesz kogoś kto zakochuje się w Tobie na zawsze.
A ja dobrze wiem, że odejść muszę.
Ruszasz dalej, a ja sama tu zostanę.


Kiedy noc się skończy.
Ty odejdziesz razem z nią.
Kiedy dzień się zacznie
będę snuć się bezwładnie.

Tu coś musimy być na rzeczy,
skoro dobrowolnie przychodzisz do mnie
i ciągle chcesz więcej i więcej.
Zgubiliśmy swe zwyczaje, a to co było nam dane
do niczego się już dziś nie nadaje.
Więc udajemy, że nic nas nie obchodzi, jakbyśmy się nie znali,
a ta chemia między nami, która tak mnie rani
to mieszanka niezdecydowania i kłamstw przeplatane
z głupimi nadziejami.

Pomyśl zanim znów zawołasz mnie, czego tak na prawdę chcesz. Ja Twoją odskocznią nie chcę już być.
To wszystko stało się skomplikowane, a Twoje oczy znowu zadają
kolejną ranę.

A może zróbmy sobie zdjęcie i wmówmy wszystkim w okół,
że fajna z nas para będzie.
Napiszemy też scenariusz i odegramy role, za które może dostaniemy nagrodę,

Za oknem już świta.
To jest tylko moja wina,
że to wszystko tak się toczy.
Mam do Ciebie słabość.
Ty to wykorzystujesz
i w moich myślach się snujesz.
Deprawujesz moje ciało i to dla Ciebie wciąż mało.
Rzeczywistość przecinasz na pół.
Przez Ciebie cały czas spadam w dół.
Zbliżam się dużymi krokami na dno, powtarzając sobie ciągle to samo:

Kiedy noc się skończy.
Ty odejdziesz razem z nią.
Kiedy dzień się zacznie
będę snuć się bezwładnie.


Pozwalasz mi wejść.
Kiedy nawet nie chcesz.
Pozwalasz mi na każdy dotyk.
Przesuwam po Twym ciele moimi dłońmi.
Miłość patrzy na nas tak, jakby w planach połączyć ze sobą by chciała.

Dziwna relacja tworzy się między nami.
Dziwna relacja kręci nas kiedy jesteśmy sami.
Nie wiemy dokąd nas zaprowadzi.
Nie wiemy czy to się w ogóle sprawdzi.

Te same spojrzenia towarzyszą nam zawsze,
mimo że staram się patrzeć inaczej w Twoje tajemnicze oczy.
Pomyśleć można, że to takie zabawne prowokować Cię samym
uśmiechem.

Dziwna relacja tworzy się między nami.
Dziwna relacja kręci nas kiedy jesteśmy sami.
Nie wiemy dokąd nas zaprowadzi.
Nie wiemy czy to się w ogóle sprawdzi.

I na sam koniec stworzysz tak piękny bałagan
w moim sercu.
I na sam koniec stworzysz tak piękny bałagan.
Nie będę sprzątać go.
I tak stworzysz ten piękny bałagan chwila po chwili.

Dziwna relacja tworzy się między nami.
Dziwna relacja kręci nas kiedy jesteśmy sami.
Nie wiemy dokąd nas zaprowadzi.
Nie wiemy czy to się w ogóle sprawdzi.



2018

Sparaliżowana Twoim widokiem.
Twoimi oczami.
Twoim zapachem.
Stoję na środku pustej przestrzeni,
licząc do dziesięciu.
Jeden.
Drżenie rąk, drżenie nóg.
Jak to możliwe, by ktoś tak na mnie działać mógł.
Dwa.
Serca bicie.
Coraz szybsze i niestabilne.
Trzy.
Może i jesteś jak powiem letniego wiatru,
ale czemu wywiewasz mój zdrowy rozsądek.
Cztery.
Za dużo myśli w mojej głowie mam,
Nie wiem jak to uporządkować.
Pięć.
Wprowadzasz w moje życie chaos i nieład.
Sześć.
Czuję, że odpływam. Tracę grunt pod nogami.
Wszystko zaczyna się walić.
Siedem.
Kiedy w końcu uspokoję samą siebie?
Osiem.
Nie chcę Ciebie w głowie mojej!
W sercu mym.
Odejdź!
Proszę!
Dziewięć.
Jaką małą odległość dzieli miłość i nienawiść.
Dziesięć.
Jakie to smutne, że ja tutaj stoję po środku tej nicość,
a Ty nawet nie wiesz, że ja spoglądam na Ciebie.


Który to już raz?
Wchodzę na pokrętną ścieżkę miłości?
Tak.
Przyznaję się, że zboczyłam z drogi,
którą miałam usłaną różami.
Weszłam w ciemną nicość.
Tylko czemu?
Tylko po co?
Serce mnie tam zaprowadziło?
A może tych oczu blask?
Zabłądziłam po raz kolejny.
Wstyd mi.
Przepraszam.


Hej.
Spoglądałam na Ciebie w deszczowe i szare dni.
Moja wina, że obiecałam zawsze w sercu Ciebie mieć.
Dni mijają, a ja myślę co by było gdyby te scenariusze
się spełniły.
I niedobrze jest, bo ledwo się trzymam krawężnika
chodnika.
I jeśli upadać będę.
Złapię się kogoś i z pewnością Ciebie.
Znowu zniszczysz mnie.
Moje ciało zgaśnie, a dusza wypłowieje.
Nie chcę mieć Ciebie za Boga.
Za dużo grzechów robię i kara może być sroga.
Powiedz „tak”, powiedz „nie”.
Powiedz dziś cokolwiek, bo chcę usłyszeć
Twój głos.
Hej.
Czy uwierzysz, że to wszystko jest przez Ciebie,
a teraz tylko zostaje – śmierć, śmierć, śmierć.
Tracę swoje płuca, wątrobę i serce.
To smutne, bo chyba nikt Ci o tym nie powie.
Hej.
Ufałam Tobie nadaremno moją duszą i sercem,
a teraz…
I jeśli upadać będę.
Złapię się kogoś i z pewnością Ciebie.
Znowu zniszczysz mnie.
Moje ciało zgaśnie, a dusza wypłowieje.
Nie chcę mieć Ciebie za Boga.
Za dużo grzechów robię i kara może być sroga.
Powiedz „tak”, powiedz „nie”.
Powiedz dziś cokolwiek, bo chcę usłyszeć
Twój głos.
Hej Ty!
Nie odwracaj wzroku, kiedy do Ciebie mówię.
Stań ze mną twarzą w twarz i wysłuchaj mnie.
Byłam…
Byłam na cholernym dnie przez uśmiech Twój
i oczy, patrzące na mnie.
Taka krucha, ale już nie teraz.
Ta gra mnie już męczy i gorączki dostaje.
Obiecaj, że powiesz komuś co się ze mną stało.
Szepniesz o mnie komuś. Szepniesz byle komu.


W pewnym sensie chciałabym Ci powiedzieć
to o czym milczę i zapominam.
Jednak Ty rzadko kiedy słuchasz mnie.
W pewnym sensie staram się zrozumieć,
czemu na moje wiadomości nie odpisujesz.
Może po prostu źle buduję zdania.
Daj mi słowo.
Obiecaj mi, że kiedyś opowiesz mi o niczym.
Daj mi słowo.
Obiecaj mi, że kiedyś opowiesz mi o niczym.
W pewnym sensie słowa nie mają żadnego znaczenia,
jeśli rzucasz nimi byle jak.
i trudno mi uwierzyć teraz w to co mówisz.
Więc tak sobie trwamy w tej ciszy, patrząc na siebie
i szukając dobrej wymówki, by zacząć rozmowę
o tym niczym.
Daj mi słowo.
Obiecaj mi, że kiedyś opowiesz mi o wszystkim.
Daj mi słowo.
Obiecaj mi, że kiedyś opowiesz mi o wszystkim.


Proszę odstaw ten smutek w końcu.
Mogę być Twoja nocy tej.
Mimo, że złamane skrzydła mam.
Polecę tam gdzie lubisz.
Polecę tam gdzie chcesz.
Proszę powiedz, że to ostatni raz
tak zwodzisz mnie słowami.
Bo każdy kłamstwo dobrze smakuje,
kiedy doprawisz je uśmiechem oczu Twych.
Kiedy zgasną światła.
Świat rozpozna mą twarz
i będą wiedzieć, że to ja.
Nie zgaszajcie świateł.
Tajemnicą zostanę.
Emocje biorą nagle górę,
bo nigdy się ich nie uczyłam.
I w pokoju pełnym pustych butelek.
Obijam się o swoje wspomnienia
i marzenia.
Kiedy zgasną światła.
Świat rozpozna mą twarz
i będą wiedzieć, że to ja.
Mam te sceny w głowie
i nikt mi już nie powie,
czy są one prawdziwe.
Więc nie zgaszajcie świateł.
Tajemnicą zostanę.
Ostatni raz odwrócę się z papierosem
w dłoni mej.
Zaciągnę mocno się i odejdę w popiole i dymie.



Lata 2009-2012

Zbyt wiele padło słów.
Na zbyt wiele weszło się krętych dróg,
by móc spojrzeć sobie w oczy
bez obrzydzenia w lustro.
Kolejny papieros,
kolejny kieliszek.
Nie zaspakajają już jak kiedyś uczuć i emocji.
Nie utopisz miłości w kilku kroplach alkoholu
i nie zasłonisz dymem tęsknoty.


Dobranoc moja Luba.
Niech kołdra nocy Cię otula.
Wśród marzeń schowaj senną skrytość,
w której zaznasz nieposkromioną miłość.
Śpij.
Słodko śnij.
Niegdyś zdołasz zaznać jeszcze tego co złe.
Dopóki świt nie wstanie, nie musisz myśleć o tym wcale.
Tak niewinnie Twój oddech odlatuje w ciemną noc.
Będę za nim podążać krok w krok.
On wróci do Ciebie, a ja razem z nim
i już nie będę wspomnieniem bladym.


Horoskopy mi mówię, że spełni się mój sen.
Więc czy mam czekać na piątkowy wieczór,
by zatańczyć z Tobą?
Czy walczyć mam z rzeczywistością?
Może dam jej trochę pieniędzy i…
Zamieni się w piękny sen.
Będziemy tańczyć całe dnie.
Dopóki nie skończą mi się pieniądze.
Dla Ciebie okradnę obcych ludzi.
Okradnę z marzeń i pieniędzy.
Rzeczywistości dam je w zamian za Ciebie.
Nauczyć powinnam się co iluzją jest, a co nie.
Nie odzyskam tego co miałam dotychczas,
ale czy będziesz przy mnie?
Napiszę Ci najpiękniejszą kołysankę.
Nikt nie będzie jej znać oprócz Ciebie.
Bo to jest mój sen.
Wykupiłam go z prawdy rąk.
Bo zbliżyć się do Ciebie zrobię wszystko.
Niech trwa wiecznie on.


Usiądź i uspokój się.
Nie jest przecież wcale źle.
Radio nadal działa i ściana jeszcze jest biała.
Wszystko w okół kręci się, a ja już nie widzę.
To już nie ma sensu – wezmę tabletkę albo dwie.
Za oknami wiosna już, a Ty nadal chowasz się,
a to nie jest wyjście, to azyl dla Ciebie jest.
Wierna tak bezbronna w łóżeczku dzisiaj cicho łkasz.
Mogłaś dużo zmienić, a teraz piekło na ziemi masz.
Przestań w końcu płakać już.
Tu nic jest na serio, to tylko niespodzianka,
którą Tobie los stworzył dziś.
Wszyscy w okół mówią Ci: Nie patrz w tył i dalej idź.
Ciągle w głowie Twej twarze ich.
Może już ktoś już sobie z Ciebie drwił.
Z tego, że straciłaś kontrolę i mówisz już nie mogę.?
Czy Ty ciągle wierzysz w to, że to wciąż jest za mało?
Może już nie żyjesz?
Albo lunatykujesz…


On zawołał mnie na ulicy.
Spojrzał się na mnie.
Było zimno, ale nagle zrobiło się cieplej.
On szedł wprost na mnie, a ja chciałam uciec.
Zatrzymało mnie czerwone światło
i kilka zdań z jego ust padło.
Och, pomyśl raz.
Powtarzał mi to na ucho przez cały czas.
Och, spójrz tam.
Teraz wszyscy wokół przecież widzą przecież nas.
To działo się tak bardzo szybko.
Nie wiedziałam co robić.
W pewnym momencie on zaczął odchodzić,
a ja podążałam za nim.
Och, proszę stój.
Przecież dobrze wiem,
że nigdy nie będziesz mój.
Och, ruszaj dalej
i pozostaw mnie w tej krainie małej.
Czy to miłość czy zauroczenie?
Tego sam już nikt nie wie.
Prawdopodobnie już długo stoją na tej ulicy,
bo sami nie wiedzą czego chcą.
Och, idźcie w dal.
Zielone światło już włączyło się Wam.
Och, zostańcie tam.
Tamte miejsce na skrzyżowaniu
to dla was jest raj.
Idźcie już…


Podnoszę się.
Tak leniwie z kanapy tej.
Ledwo widzę.
Przepraszam, czy możesz ze mną pójść?
I na schodach tych twarzą w twarz widzę Cię
i pytam się, czy marnujesz ze mną swój czas?
Jest trzecia w nocy i wszystko jest już zamknięte,
więc chodźmy do mnie.
Gdzie mieszkam tego nie wie nikt.
Dotknij moich ust.
Świat niech oszaleje.
Nie pokocham Cię, ale zabawić można się.
Nie chcę kochać, chcę się tylko bawić.
Nie chcę ufać i nie chcę też zdradzić.
Dajesz tyle powodów, by zapomnieć o tym
co sobie postanowiłam.
Ja mam pieniądze. Ty masz za to czas.
Więc spróbujmy!
Więc zabawmy się!
W umyśle ciemno.
Nie pamiętam, jak znalazłam się tu.
Wsiądę do pociągu.
Może zabierze mnie do domu.
Tyle problemów.
Tyle postanowień.
Smutny początek dnia.
Gra we dwoje.
Nie chcę już wątpić.
Chcę rewolucji.
Trzymam się krawędzi.
Niedługo spadnę!
Koniec zabawy chcę już pokochać.
Nie chcę rozmawiać z ludźmi.
Boję się ich nietrzeźwych myśli.
Mogą one sprawić wielki serca ból.
Tęsknie za moją pamięcią.
Od dzisiaj sypiam tylko z umysłem mym.
A Ty, a Ty mówisz…
Tyle pięknych słów, ale to nie historia z bajki.
Miłość wcale nie musi dobra być,
Ty więcej chcesz.
Ciągle więcej, więcej…
i krzywdzisz tym.


Julio, Julio.
To przecież nie problem, stanąć
tu przed nimi i pokazać to co masz.
Tak niewinnie i sprytnie bierzesz
ich pod włos.
Dadzą Ci wszystko czego tylko chcesz.
A mówiłaś, że nie chcesz być jak ja.
Teraz w Tobie widzę swoją twarz.
Trudno, trudno…
A mówiłaś, że nie chcesz tędy iść,
ale ciężko w tych czasach po prostu być.
Za późno, za późno…
Witaj w świecie rozpusty i wina.
Przecież to kocha każda dziewczyna.
Kochasz kasę i diamenty także.
Chcesz najbardziej błyszczeć tutaj.
Jak gwiazda na czerwonym dywanie.
Julio, Julio.
Zostaniesz tu do rana?
Osiemnaście lat, a już pieniądz Tobą włada.
Czerwona usta i bardzo krótka bluzka.
Możesz zrobić wszystko.
Taka pewna siebie.
Witaj w świecie rozpusty i wina.
Przecież to kocha każda dziewczyna.
Kochasz kasę i diamenty także.
Chcesz najbardziej błyszczeć tutaj.
Jak gwiazda na czerwonym dywanie.
Skarbie zedrą z Ciebie sukienkę tą.
Tak się właśnie skończy to wszystko.
Przestań kłamać, że lubisz to co robisz.
Może możesz się jeszcze wycofać.
Zrób coś w końcu!
Przebierz sukienkę.
Zmaż makijaż.
Szybko za nim kamery włączą się.
Ucieknij.


W pustym domu siedzę i słucham odgłosów
zza ścian. Choć wiem, że wcale nic nie ma tam.
Pragnę by usłyszeć choćby szept, który sprawi,
że dreszcz mnie przejdzie.
Słyszę bicie serca swego i wiem, że cały czas
jeszcze żyję. Potrzebuję na to spojrzeć
z innej perspektywy.
Znowu widzę ten nóż. Odbija się od niego światło.
Tracę swą świadomość i chwytam za niego.
Czy mam się teraz zabić?
Czy poczekać jeszcze trochę?
To przecież życie moje i co niby teraz powiesz?
Potrzebuję pomocy i dobrze o tym wiem.
Wyważcie w końcu te drzwi i uratujcie mnie.
Zobacz jak rozpada się świat.
Śmiało pokaż w końcu swą prawdziwą twarz.
Jeśli napotkasz problem wyjdź mu na przeciw
i nie chowaj się. Ja tak nie zrobiłam
i teraz cieniem zwykłym jestem.
Potrzebuje wskazówki jak dalej żyć mam.
Czy mam się teraz zabić?
Czy poczekać jeszcze trochę?
To przecież życie moje i co niby teraz powiesz?
Potrzebuję pomocy i dobrze o tym wiem.
Wyważcie w końcu te drzwi i uratujcie mnie
Jak długo jeszcze czekać mam?
Czy ktoś usłyszy mnie?
Znowu chcę chwycić ten nóż.
Proszę uratujcie mnie!


W motelu.
Przewijają się różnie historie i jedną z nich
nasza jest.
I te ściany każde słowo zapamiętały,
a lustra każdą łzę widziały.
I wzrok Twój, mówiący po prostu stój.
Gra naszych cieni zostanie w mej pamięci.
W motelu.
Widziałam już tylu ludzi, tym co się nudzi
lub szukają nowych przygód.
Kochankowie,
czy jeszcze was tu ujrzę?
I my.
Okryci nutką tajemnicy.
Z kieliszkiem wina poznaję Cię od nowa.
I w blasku świec nastaje nowy dzień.


Ty nigdy nie widziałeś tyle smutku w jednym miejscu,
więc śmiało spójrz się na mnie.
Patrz ilu ludzi umiera przez jakieś głupie wojny.
Nie marnuj swego czasu.
Ja nigdy nie wypowiedziałam tych dobrych słów,
więc chyba nie wybaczą.
Patrz. Teraz wolno spadam w dół przez swoją głupotę.
Już nigdy nie uwierzę.
On na dłoniach nosi pierścienie większe niż nasz ból.
Nie zapomnę jemu tego.
I spójrz na te dzieci, które nie zaznają nigdy domu.
To przecież takie smutne.
Ej! Możesz palić ile chcesz. Nie umrzesz na raka.
Zabije Cię Twój tata.
Tak więc życie niesprawiedliwe jest.
Jedni niosą pomoc, a inni zarazę.
Ja nigdy nie wypowiedziałam tych dobrych słów,
więc chyba nie wybaczą.
Patrz, teraz wolno spadam w dół przez swoją głupotę.
Już nigdy nie uwierzę.
Ja miałam tyle dobra dla ludzi na ziemi, ale oni
też ziemię niszczą.
Powoli spadam w dół przez swoją głupotę.
Marnowałam swój czas.
Broń w niewłaściwych rękach może przecież skrzywdzić.
Czasem uratuje…
I spójrz na te dzieci, które na dłoniach niosą swój dom.
Te dłonie są zmęczone
Ej! Pij ile chcesz, ale nie siadaj nigdy za kółko,
bo możesz spotkać się z trumną.


Z plecakiem w ręku ruszam w świat.
Wielka przygoda czeka mnie.
I chcę dotknąć nieba zanim ono dotknie mnie.
Miej oko na podróż życia.
To początek tego, co nazywa się końcem.
Patrzę na ognisko pośrodku lasu.
Ojciec zawsze mi mówił – bądź dzielna córeczko.
Patrzę na ogień.
Pamiętam o Tobie.
Ruszam…
Przed siebie z marzeniami.
Przed siebie, płonąc wciąż tak.
Przed siebie, by móc przetrwać.
I może zapamiętasz mnie.
Tyle padło już słów.
Niekoniecznie tych dobrych.
One potrafią zranić bardziej niż najostrzejszy nóż.
Mama zawsze mi mówiła – życie to nie bajka.
Życie to wojna.
Uważaj na siebie. Przeznaczenie dopadnie Cię.
Przed siebie z marzeniami.
Przed siebie, płonąc wciąż tak.
Przed siebie, by móc przetrwać.
I może zapamiętasz mnie.
I to się stanie nocy tej.
Przymknę oczy na chwilę.
Odwaga wypełni mnie.
Stanę ramię w ramię ze śmiercią.
Pochmurny dzień rozpogodzi się.
Przeproszę za wszystko co złe.
Krzyknę śmierci prosto w twarz:
Jeśli chcesz chodź teraz!
Przed siebie z marzeniami.
Przed siebie, płonąc wciąż tak.
Przed siebie, by móc przetrwać.
I może zapamiętasz mnie.


W Twojej głowie te wspomnienia wciąż żyją
i nie chcą odejść.
I ten zimny głos melodyjnie odbija się od ścian
i prześladuje Cię ciągle.
Nie usłyszy Cię.
Nie usłyszy jak wołasz.
Masz nadzieję, że kiedyś tu wróci i będzie
jak dawniej, ale nie tym razem.
Ona nie będzie grać według Twoich zasad.
Czujesz, że powoli umierasz, bo tracisz kontrolę
nad nią i tak…
W Twojej głowie te wspomnienia wciąż żyją
i nie chcą odejść.
I ten dziwny głos melodyjnie odbija się od ścian
i prześladuje Cię ciągle.
Wszystko poszło źle.
Nie po Twojej myśli.
Patrzysz w lustro i nie wierzysz,
że tak słaby jesteś dziś.
Pogubiłeś się. Straciłeś kontrolę
nad wszystkim.
Teraz mówię Ci: Wsłuchaj się w głos
i podążaj za mną tę noc.
I tak…
W Twojej głowie te wspomnienia wciąż żyją
i dobiją Cię.
I ten zimny głos melodyjnie odbija się od ścian
i prześladuje Cię ciągle.
Teraz ona rzuca kośćmi i sprawia,
że czujesz się jak pionek.
Pragnie zemsty i odgrywa się na psychice Twej
i prześladuje Cię ciągle.
Zmieniła szybko Twoje sny w najgorsze dla Ciebie
koszmary.
Rzeczywistość przecięła na pół i teraz Ty lecisz w dół.
W Twojej głowie te wspomnienia wciąż żyją
i niszczą Ciebie.
Upadasz na dno i melodie tego słychać dzisiaj wszędzie.
Teraz ona sprawia, że czujesz się nieswojo
w plątaninie swoich kłamstw.
Pozostawia Ci tylko kilka wspomnień.
Resztę bierze sobą i odchodzi.
Zimne serce masz. W pustym domu siedzisz
sam i powoli zamarzasz.



Lata 2006-2009

Nie widzisz, nie słyszysz jej oczu i krzyku.
Czujesz w sercu gniew i rozgoryczenie.
W głowie błędne myśli, że wrogami są wszyscy,
a gdy zbliżasz się małymi krokami do świata lepszego znów na złą trafisz ścieżkę.


Smutno mi Boże.
Cóż mi pomoże?
W tych trudnych chwilach i miłości zdrady.
Kiedy słońce zajdzie i schowa się i schowa się,
co oświetla drogę mą?
W księżyca blasku będę błądzić.
Szukać ścieżek i nimi chodzić.


Silna jak burza.
Piękna jak róża.
Czysta jak woda.
To właśnie jest ona.
Jasna jak słońce.
Promienie gorące.
Mądra jak Anioł.
Wytrwała jak kanion.
Cicha jak szept.
Dobra jest też.
Jednym słowem mówiąc,
to wspaniała osoba jest.


Ile raz już mówiłam?
Ile razy też broniłam?
Twoich czynów, Twoich słów tyle tego było już.
Ile razy już widziałam?
Ile razy też patrzyłam na Twą minę
cieszącą się z naszych wszystkich różnych nieszczęść.
Gdzie podziała się uczciwość?
Wiara, honor oraz miłość.
Popatrz na lustro chociaż raz i zobacz
czyja w nim odbija się twarz.
Ciemność opętała Cię.


Usiądź na chwilę.
Chociaż zrób teraz tyle.
Pomyśl nad życiem swym.
O dobrych i złych uczynkach.
Przypomnij sobie ile razy skłamałeś
oraz serca łamałeś i nawet za to przepraszać
nie umiałeś.
Odwróć się!
Może teraz ktoś potrzebuje Cię.
Pomóż innym, a może choć raz nie będziesz czuł się winny.
Przystań na chwilę i popatrz wstecz
inni ludzie potrzebują Cię.
Tu nic już nie pomoże.
Wszystko w czarno-białym kolorze.
Życie straciło swoje barwy.
Zagubione kolory nie mogą odnaleźć się.
Tak jak dusza ma i serce.
Wszystko gdzieś zgubiło się.
To co miałam do niedawna zmieniło
się nie do poznania.
Kolorowego życia już nie ma.
Kolorowe życie odeszło gdzieś.
Zgubiło się to co najważniejsze jest.
Gdzie to wszystko podziało się?
Chciałaś zmienić świat na lepszy.
Zwalczyć to co złe jest, ale nie udało Ci się.
Chciałaś uszczęśliwić wszystkich na siłę,
a teraz nie wiesz już co dobre jest.
Nie wiesz, w którą stronę iść masz dziś.
Mrok zasłonił Ci wzrok.
Ciemność opętała Cię.
Błądzisz jak w labiryncie.
Przez mgłę dalej biegniesz,
ale gubisz się i kroki gubisz też.
Tyle w okół nas jest kłamstw.
Tyle bólu i nieszczęść.
Ona próbowała zwalczyć to wszystko,
lecz nie udało jej się.


Aniele,
chwyć mą dłoń i chodźmy w dal.
Chroń mnie przed światem tym.
Dziś to Ty jesteś przyjacielem mym.
Aniele,
możemy znaleźć odpowiedzi na pytania, które nas dręczą.
Ucieknijmy jak najdalej stąd do miejsca,
gdzie możemy żyć bez obaw.
I teraz wiem, że czujemy się świetnie w tym spokojnym i cichym miejscu.
Tylko powiedz mi jak długo będzie to trwać.
Anioł wolny, a ja z nim.
Pamiętam tamte szare dni, noce jasne od blasku gwiazd.
Gdy zamykam oczy słyszę Cię jak mówisz do mnie.
Kiedy płaczę Ty głaszczesz mnie po głowie, a ja proszę…
Aniele daj mi wolności, choć trochę.
Gdy zamykam oczy mówię Ci, że słaba jestem,
że chcę byś zawsze przy mnie był, a Ty szepczesz mi:
Jestem taki sam jak Ty.


Podaj mi dłoń swą i podążaj za mną,
Ja Cię nie skrzywdzę.
Obiecuję Ci.
Już wielu ludzi zaufało mi.
Pójdziemy na gwiezdny spacer.
Poskaczemy po niebie.
To wszystko dla Ciebie, bo jestem Aniołem Twoim,
który chronić będzie Cię i wszystko o Tobie wie.


Życie, co z Tobą?
Gdy podaję Ci dłoń moją.
Kiedy w chmurach chodzę z głową
i gdy proszę o szansę nową.
Życie!
Usiądź obok mnie.
Zobacz ilu ludzi cierpi też.
Los im nie dał tego co innym, kto jest temu winny?
Życie!
Popatrz przed siebie!
Każdy człowiek potrzebuje Ciebie.
Nie opuszczaj go tak jak opuszcza się stary dom.
Każdy z nas jest tyle wart, co kropla na pustyni.


Wszystko ma swoje granice.
Miłość, nienawiść również.
Trzeba umieć ich nie przekroczyć,
by źle nie skończyć.
Wszystko ma swoje granice.
Kłamstwa, pogarda także.
Trzeba umieć być uczciwym, by duszę czystą mieć.
Dzisiaj tych granic nie zna już nikt, dlatego świat
tak burzliwy jest.
Nie przekraczajmy granic, które już istnieją,
bo gdy ich zabraknie, co ze światem się stanie?


Kiedy jest mi bardzo źle patrzę na to jedno zdjęcie.
Przypomina mi się wtedy tyle pięknych chwil.
Kiedy jest mi bardzo źle siadam i myślę o tamtych dniach,
szczęśliwych gdy patrzyłam na Ciebie.
Może cofnę kiedyś czas i wszystko co złe zniknie.
Choć przewaga dobra i miłości jest kilka szarych chwil
wymazać nie mogę z pamięci mej, ale wiedz jedno,
że to Ty dajesz mi siłę.
To Ty nadajesz mi uśmiech.
To Ty dajesz mi wiarę w to, że jutro będzie lepszy dzień.



Dodaj komentarz